GAZETA KRAKOWSKA - 18 grudnia 2003 r. Aukcja na rzecz bezdomnych zwierząt
Tony jedzenia

Dwie tony suchej karmy, setki puszek konserw dla zwierząt, ponad 8 tys. zł - oto wyniki akcji "Gwiazdka dla zwierzaka". Popisali się szczególnie uczniowie Zespołu Szkół Społecznych nr 1 i XVILO - zebrali ponad 200 kg karmy dla bezdomnych zwierzaków ze schroniska przy ul. Rybnej. Otrzymali za to złoty certyfikat miłośników zwierząt.
Na rzecz psiaków i kotów z azylu kwestowano także w Teatrze Groteska. - Nie udało się zebrać wymarzonej kwoty. Liczy się jednak każdy grosz. Dwa tysiące złotych z aukcji na pewno uratuje sporo bezpańskich czworonogów - mówi Anna Baranowska, sekretarz KTOZ. - Codziennie przychodzą do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami ubodzy właściciele zwierząt, których nie stać na leczenie pupila czy nawet karmę. Pomagamy takim osobom.
Pieniądze zbierano także w 150 krakowskich szkołach. Uczniowie ofiarowali w sumie 5 tys. zł. W charytatywnym tramwaju, który kursował w ubiegłym tygodniu, pasażerowie zebrali 1200 zł. (ana)


GAZETA WYBORCZA - 16 grudnia 2003 r.

AUKCJA w Grotesce
Gwiazdka dla zwierzaków

Prace krakowskich artystów, bańki na choinkę, ceramikę można było kupić podczas wczorajszej aukcji "Gwiazdka dla zwierzaków"
Impreza odbyła się w teatrze Groteska, wystąpili Dominika Kurdziel, Irena Celińska, Edyta Piasecka, Andrzej Sikorowski.
Jeszcze przed licytacją wystawionych prac (były też bańki z namalowanymi psami) uczniowie trzech krakowskich szkół otrzymali certyfikaty od Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w nagrodę za pomoc krakowskiemu schronisku. Główne wyróżnienie przypadło uczniom Szkoły Społecznej nr 1 w Krakowie. - W czasie szkolnej akcji na rzecz schroniska uzbieraliśmy najwięcej karmy dla zwierzaków - opowiada Piotr Zygmunt, jeden z uczniów odbierających wyróżnienie. - Samej suchej karmy było ponad pięćdziesiąt kilo.
Dochód z aukcji przeznaczony będzie dla Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Krakowie.
Przedmioty, których nie udało się sprzedać wczoraj, od 25 grudnia będzie można kupować na aukcji internetowej w portalu "Magiczny Kraków" (www.krakow.pl) [mdv]


DZIENNIK POLSKI - 16 grudnia 2003 r.

Zwierzakom na gwiazdkę
Bańka z robotem

Według wstępnych szacunków, ponad 2 tys. zł dochodu przyniosła wczorajsza aukcja, zorganizowana w teatrze "Groteska" w ramach "II Gwiazdki dla zwierzaków". W czasie imprezy licytowano około 80 różnych fantów oraz 12 baniek choinkowych, wykonanych lub podpisanych przez znane osoby. Zebrane pieniądze zostaną przekazane na dokarmianie bezdomnych zwierząt.
W czasie licytacji, prowadzonej przez Jerzego Fedorowicza, największym powodzeniem cieszyły się bańki z autografami - wszystkie znalazły nabywców. Jako pierwszą za 200 zł sprzedano bombkę wykonaną przez znanego rzeźbiarza Bronisława Chromego. Można było także kupić bańki podpisane przez m.in.: Annę Dymną, Henryka Kasperczaka, Aloszę Awdiejewa, Andrzeja Sikorowskiego, Grzegorza Turnaua, Jacka Majchrowskiego oraz Roberta Korzeniowskiego. Ciekawie prezentowała się bańka Ryszarda Tadeusiewicza, na której został namalowany robot oraz bańka Ewy Drzyzgi - w kształcie telewizora. Podczas aukcji licytowano również rozmaite fanty, m.in.: sportowy strój Marcina Dańca, w którym strzelił bramkę Jerzemu Dudkowi, a także wiele rysunków namalowanych przez młodzież z krakowskich szkół i fotografie psów oraz kotów ze schroniska dla bezdomnych zwierząt.
- Tegoroczna aukcja w porównaniu z zeszłoroczną imprezą - podczas której zebraliśmy ponad 8 tys. zł - miała dużo mniejszą frekwencję. Efekt był więc mizerniejszy. Przyda się nam jednak każdy grosz, wspierający zwierzęta w okresie zimy - powiedziała Jadwiga Osuchowa, prezes Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, które wraz z Wydziałem Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Krakowa, teatrem "Groteska" oraz Szkołą Społeczną nr 3 było organizatorem imprezy. W jej trakcie wręczono również Certyfikaty Wielkiego Serca, przyznawane szkołom, które zebrały najwięcej jedzenia dla Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt. W tegorocznej akcji młodzież z ponad 150 placówek uzbierała w sumie ponad 6 ton pożywienia. Najwięcej - około 200 kg - zgromadzili uczniowie Zespołu Szkół Społecznych nr 1, za co zostali uhonorowani Złotym Certyfikatem.
W ramach gromadzenia datków na bezdomne zwierzęta po Krakowie, na trasie linii "8", jeździł również tramwaj, w którym wolontariusze z Zespołu Szkół Ekonomicznych nr 2 zebrali 1283,51 zł.
Fanty, które nie zostały zlicytowane podczas wczorajszej aukcji, będą jeszcze wystawione do sprzedaży na stronie internetowej "Magiczny Kraków". (TYM)


TYDZIEŃ POLSKI - 29-30 listopada 2003 r.

Pamięć o Bronisławie Piłsudskim

3 listopada w gmachu. Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie odsłonięto tablicę pamiątkową Bronisława Piłsudskiego - starszego brata pierwszego marszałka Polski Niepodległej. Uroczystość odbyła się z inicjatywy obchodzącego 15. rocznię powstania Towarzystwa im. Józefa Piłsudskiego, a także PAU, Związku Sybiraków, Ośrodka Badań Wschodnich Uniwersytetu Wrocławskiego, Społecznej Szkoły Podstawowej nr 1 im. Józefa Piłsudskiego i Społecznego Gimnazjum nr 1 im. Zbigniewa Herberta w Krakowie. Odsłoniętą przez członków rodziny Piłsudskich tablię poświęcił metropolita krakowski ks. kardynał Franciszek Macharski.
Uroczystość poprzedziła msza święta w pobliskim Kościele pw. św. Marka, a później jej uczestnicy wzięli udział w sesji naukowej, na której wygłoszono cztery referaty o drodze życiowej i dokonaniach etnograficznych Bronisława Piłsudskiego. Jego działalność podczas zesłania przez władze carskie na Daleki Wschód jest wciąż słabo spopularyzowana w Polsce, chociaż - jak podkreślali autorzy referatów - są to autentyczne osiągnięcia, pozwalające widzieć w nim w pełni ukształtowanego naukowca, a nie tylko brata sławnej postaci historycznej. Wiceprezes PAU prof. Jan Machniak powiedział nawet, że w wielu krajach jest on nadal bardziej znany od swego starszego brata.
Towarzystwo im. Józefa Piłsudskiego słynie z przywracania przedwojennych oraz odsłaniania nowych tablic, upamiętniających wybitnych Polaków, walczących o niepodległość. Wiele z nich zawisło na ulicach i placach krakowskich miast, a także na tzw. ścianie legionowej w klasztorze oo. kapucynów.

Jerzy Bukowski



GAZETA WYBORCZA - 4 listopada 2003 r.

PAU Odsłonięcie tablicy
Zesłaniec i naukowiec

Tablicę poświęconą Bronisławowi Piłsudskiemu (1866-1918), etnografowi, podróżnikowi i działaczowi niepodległościowemu, odsłonięto wczoraj w holu gmachu Polskiej Akademii Umiejętności.
Bronisław Piłsudski został w 1887 r. skazany na śmierć za udział w przygotowaniach do zamachu na cara Aleksandra III. Karę zamieniono na 15 lat zesłania do kolonii karnei na Sachalinie. Prowadził tam badania etnograficzne nad kulturą tubylców: Ajnów i Gilaków, a także obserwacje meteorologiczne. Po amnestii w 1896 r. opuścił Sachalin i od 1899 r. był kustoszem muzeum we Władywostoku.
Brał udział w wyprawach na Sachalin i do Japonii. W 1907 r. wrócił do Polski. Mieszkał w Krakowie, Zakopanem i we Lwowie. W środowisku krakowskich naukowców czuł się obco. Nie mógł objąć objąć katedry etnografii na Uniwersytecie Jagiellońskim, bowiem nie miał wykształcenia akademickiego.
"Czuję się Polakiem, za granicą jestem nawet rzadkim i podziwianym Polakiem, a dla swoich jestem zupełnie niepotrzebną rzeczą; najwyżej żebrakiem, który kęsek chleba może wyprosić" - pisał rozżalony.
W 1914 r. wyjechał do Szwajcarii i Francji, gdzie zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach.
Tablica ku czci Bronisława Piłsudskiego, starszego brata Józefa, znalazła swoje miejsce obok poświęconej prof. Władysławowi Szaferowi. Ufundowana została staraniem Polskiej Akademii Umiejętności, Towarzystwa im. Józefa Piłsudskiego i Związku Sybiraków z inicjatywy Jerzego Gizy, dyrektora Społecznej Szkoły Podstawowej nr 1 im. Józefa Piłsudskiego. (AS)


GAZETA KRAKOWSKA - 4 listopada 2003 r.

Traktował tubylców jak braci
Tablica dla Piłsudskiego

Tablicę memoratywną Bronisława Pilsudskiego odsłonięto i poświęcono wczoraj w gmachu Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie. Wcześniej odprawiona została msza święta za spokój dusz śp. Bronisława i Józefa Piłsudskich w kościele pw. św. Marka. Bronisław Piłsudski (1866-1918), starszy brat Józefa przeszedł do historii jako znakomity etnograf, socjolog i podróżnik.
W 1887 został zesłany na Sachalin za podejrzenie o udział w zamachu na cara Aleksandra III. Prowadził tam badania etnograficzne nad Ajnami i Gilakami, a także obserwacje meteorologiczne.
W 1906 lub 1907 wrócił do Polski, a w 1914 wyjechał najpierw do Wiednia, potem do Szwajcarii i Francji, gdzie wygłaszał odczyty o Polakach na Syberii.
- Bronisław Piłsudski to człowiek niezwykły - przekonuje Jan Staszel, znawca dorobku naukowego starszego z braci Piłsudskich. - Kiedy trafił na Sachalin, od razu postanowił poświęcić się pracy naukowej. Rozpoczął od nauki języka tubylców, ale też traktował ich jak ludzi, którym należy się szacunek. Ajnamie byli dla niego braćmi, to był klucz do sukcesu badań sachalińskich. Tubylcy uważali go za swojego, nazywali go starszym bratem. Rozmawiał z szamanami, którzy dopuszczali go do najgłębszych tajemnic.
Piłsudski w 1905 roku porzucił Rosję, choć miał intratne propozycje pozostania i objęcia dobrych stanowisk. Wrócił do Polski, jadąc przez Japonię, Amerykę, Francję. Wszędzie spędził trochę czasu. W latach 1907 do 1914 przebywał w Krakowie lub jego okolicach i tu właśnie nawiązał kontakt z Akademią Umiejętności, opracował przywieziony materiał. Tę spuściznę naukową swojego brata 6 I 1921 roku Józef Piłsudski przekazał do Polskiej Akademii Umiejętności.
W uroczystości odsłonięcia tablicy wzięli udział m.in. Witold Kowalski, którego babcia była siostrą Bronisława Piłsudskiego oraz Agata Kadency z Krakowa, jej prababcia była drugą siostrą Bronisława. Aktu poświęcenia tablicy dokonał metropolita krakowski ks. kardynał Franciszek Macharski.


DZIENNIK POLSKI - 4 listopada 2003 r.

O Bronisławie Piłsudskim
Badacz Syberii

(INF. WŁ.) Działalność Bronisława Piłsudskiego - wybitnego etnografa i antropologa - była tematem wczorajszej sesji naukowej zorganizowanej w Krakowie przez Polską Akademię Umiejętności, Społeczną Szkołę Podstawową nr 1 im. Józefa Piłsudskiego, Społeczne Gimnazjum nr 1 w Krakowie, Towarzystwo im. Józefa Piłsudskiego, Związek Sybiraków oraz Ośrodek Badań Wschodnich Uniwersytetu Wrocławskiego.
Sesję poprzedziło odsłonięcie i poświęcenie tablicy upamiętniającej sylwetkę Bronisława Piłsudskiego, znajdującej się w gmachu PAU przy ul. Sławkowskiej w Krakowie. W trakcie spotkania omówiono drogę życia wybitnego etnografa, jego dzieła oraz efekty pracy badawczej prowadzonej w Polsce i na Syberii.
Wczorajsza sesja była pierwszym spotkaniem krakowskich naukowców poświęconym działalności Piłsudskiego, uważanego za czołowego polskiego etnografa. Dwa lata temu do podobnej dyskusji doszło w Zakopanem.
- Bronisław Piłsudski to postać ceniona na całym świecie. W wielu krajach jest on bardziej znany niż jego starszy brat - Józef, marszałek Polski - mówi prof. Jan Machnik, wiceprezes PAU.
Bronisław Piłsudski urodził się w 1866 r. we Lwowie, a zmarł śmiercią tragiczną w 1918 r. w Paryżu. Kilkanaście lat swojego życia spędził na Syberii, dokąd został zesłany za udział w zamachu na życie cara Rosji Aleksandra III. Jeszcze na zesłaniu rozpoczął badania nad językiem, zwyczajami, legendami i pieśniami mieszkańców jednej z wysp syberyjskich - Ainów. Po powrocie do Europy zamieszkał u swojego brata w Krakowie, gdzie związał się ze środowiskiem naukowym, także z Akademią Umiejętności. Z pobytu na Syberii przywiózł wiele zbiorów etnograficznych (m.in. fotografie, pieśni i legendy utrwalone na wałkach fonograficznych) - na podstawie tych materiałów prowadził dalej swoje badania. Zajmował się też folklorem podhalańskim - podczas jego pobytu w Polsce powstało wiele prac naukowych na temat góralszczyzny. (MWK)


GAZETA KRAKOWSKA - 19 maja 2003

Kwiaty na sarkofagu
W intencji Piłsudskich

W katedrze wawelskiej ks. infułat Stanisław Małysiak odprawił uroczystq mszę świętą z okazji 85 rocznicy śmierci Bronisława Piłsudskiego oraz 68 rocznicy śmierci jego o rok starszego brata Marszałka Józefa Piłsudskiego.
Modlono się również za Ojca Świętego Jana Pawia II w rocznicę jego urodzin. Po mszy świętej odbyła się uroczystość składania kwiatów na sargofagu marszałka Józefa Piłsudskiego w podziemiach wawelskiej katedry.
We wspomnieniu dotyczącym Bronisława Piłsudskiego - wspomniano o jego wielkich zasługach dla światowej nauki. Tak wielkich, że nawet nieprzyjaźnie nastawieni do Polaków Rosjanie, którzy przecież zesłali Bronisława w związku z podejrzeniem udziału w spisku na życie cara Aleksandra III na Sybir, wybudowali na jego chwałę pomnik we Władywostoku, a jeden z uniwersytetów nazwali jego imieniem.
Ksiądz Stanisław Małysiak wspomniał także, i prosił o modlitwę za wszystkich uczestników bitwy pod Monte Cassino, której kolejna rocznica minęła właśnie wczoraj. Kwiaty na sarkofagu składali m.in. Piotr Boroń, przewodniczący Sejmiku Małopolskiego i uczniowie z 1 Społecznej Szkoły Podstawowej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego oraz kombatanci z Armii Krajowej. (mas)


DZIENNIK POLSKI - 19 maja 2003 r.

Marszałkowi i jego bratu

Wczoraj w katedrze wawelskiej odprawiona została uroczysta msza święta z okazji 68. rocznicy śmierci Józefa Piłsudskiego i 85. rocznicy śmierci Bronisława Piłsudskiego. Po mszy przy trumnie Marszałka odmówiono modlitwę, a następnie kwiaty złożyli przedstawiciele władz wojewódzkich, sejmiku województwa małopolskiego, organizacji kombatanckich oraz dzieci ze Społecznej Szkoły Podstawowej nr 1 im. J.Piłsudskiego. Zebranym w krypcie przypomniano nie tylko zasługi marszałka Józefa Piłsudskiego, ale też jego starszego brata Bronisława - patrioty, który, zesłany na Syberię, zasłużył się tam jako naukowiec - etnograf i etnolog. (SIE)


GAZETA - 21-23 marca 2003 r.

Człowiek o wielu pasjach

Podczas niedawnej uroczystości w krakowskim magistracie srebrny medal "Kraków 2000" otrzymał m.in. Jerzy Giza. Laureatami odznaczeń i medali są zazwyczaj ludzie powszechnie znani opinii publicznej, zwłaszcza ze swych politycznych dokonań. Dobrze więc, że władze samorządowe podwawelskiego grodu potrafią raz na jakiś czas uhonorować również człowieka, który nigdy nie walczył o miejsce na pierwszych stronach gazet, ale całe życie poświęca żmudnej pracy wychowawczej i owocnej służbie idei patriotycznej. Znam Gizę od wielu lat i jestem głęboko przekonany, że zasługuje on nie tylko na medal "Kraków 2000", ale także na artykuł w "Gazecie". Trzeba bowiem ukazywać ludzi, którzy bez fanfar oraz bez rozgłosu medialnego potrafią w niezwykle twórczy i zarazem dynamiczny sposób budować zręby niepodległej III Rzeczypospolitej, nie zważając na rzucane im wcześniej ani teraz kłody pod nogi. Zawistników nigdy bowiem w Polsce nie brakowało.
Góralski rodowód
Giza urodził się w Nowym Sączu, w jego żyłach płynie więc góralska krew, co tłumaczy upartość charakteru i stawianie sobie wysokich celów w życiu. Będąc wnukiem generała Wojska Polskiego, od dzieciństwa oddychał patriotyczną atmosferą rodzinnego domu. Mając wrażliwą duszę, dość wcześnie zaczął też próbować swych sit w poezji, budząc uznanie fachowej krytyki. Pisał też książki historyczne o sądeckich generałach, kawalerach Virtuti Militari, ofiarach Katynia, co pewien czas próbował z sukcesem swych sił w drugoobiegowej publicystyce.
Młody, peten wzniosłych ideałów, a przy tym niezwykle wewnętrznie uporządkowany, Giza bardzo szybko odnalazł swe miejsce w krakowskim środowisku piłsudczykowskim. Była to wówczas najsilniejsza, choć całkiem nieformalna grupa opozycji niepodległościowej pod Wawelem. A właśnie w Krakowie podjął studia pedagogiczne.
Dlaczego najbliżej było mu do piłsudczyków? Nigdy nie pociągało go bowiem reformowanie komunizmu. Z rodzinnego domu wyniósł przekonanie, że trzeba sobie stawiać dalekosiężne cele, choćby wydawały się one nawet niemożliwe do realizacji w danym momencie.
Gościnne podwoje
Nie pamiętam już, kiedy spotkałem się z nim pierwszy raz, ale od tej chwili nasze drogi połączyły się na stale. Wspólnie organizowaliśmy uroczystości patriotyczne w Krakowie i w Nowym Sączu, dokąd coraz częściej zaczęli jeździć piłsudczycy.
Jurek byt człowiekiem niezwykle gościnnym i po góralsku serdecznym dla osób, które uznał za prawdziwych przyjaciół. W prowadzonym przezeń z żoną Elżbietą "domu otwartym" na ulicy Wrocławskiej spotykaliśmy się bardzo często i bynajmniej nie tylko po to, by omawiać kolejne "akcje bieżące" naszego środowiska, ale także z okazji imienin, urodzin, Sylwestra. Niejeden gość opuszczał mieszkanie Gizów nad ranem, kiedy spała już nawet bezpieka.
W połowie lat 80. rządzący w krakowskim kuratorium oświaty i wychowania komuniści postanowili pozbyć się nieprawomyślnego nauczyciela historii ze Szkoły Podstawowej nr 13. Uznali go za osobę mającą zły wpływ wychowawczy na młodzież i wskazali mu drzwi. Wychodząc z gabinetu kuratora, Jurek rzucił mu na odchodnym: "A ja i tak będę miał kiedyś własną szkołę!"
Nie spodziewał się chyba, że nastąpi to bardzo szybko, bo za niecałe trzy lata.
W "polskim Londynie"
Trudna sytuacja materialna, w jakiej znalazł się wówczas Giza, wymusiła na nim wyjazd "za chlebem". Można potraktować to sformułowanie całkiem dosłownie, ponieważ trafił do londyńskiej piekarni.
- Rzadko spotykało się wówczas przyjeżdżających na Zachód w celach zarobkowych Polaków, którzy cały wolny czas poświęcali nie na odpoczynek, lecz na pracę naukową w różnych instytucjach naszego Uchodźstwa. Chłonął atmosferę patriotyczną i natychmiast znalazł w Londynie wielu polskich przyjaciół - taką opinię wydał o nim ostatni prezydent RP na Uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.
Nic dziwnego, skoro część jego rodziny pozostała po 1945 r. na obczyźnie i dobrze zasłużyła się środowiskom politycznej, a zwłaszcza żołnierskiej emigracji. Nazwisko Giza otwierało więc wiele polskich drzwi nad Tamizą.
Nie wiadomo, jak długo potrwałby pobyt Jurka w Londynie, gdyby nie przemiany w Polsce. Już w 1989 r. okazało się, że można zakładać niepubliczne szkoły podstawowe. Zarysowała się więc szansa zrealizowania buńczucznej zapowiedzi, danej kilka lat wcześniej kuratorowi.
Pitsudski i Herbert
Największe zasługi Gizy związane są niewątpliwie z utworzeniem przezeń Społecznej Szkoły Podstawowej nr 1 im. Józefa Piłsudskiego na krakowskim osiedlu Kliny. Był to wielki eksperyment pedagogiczny, bez żadnych gwarancji powodzenia. Pierwszą niepubliczną podstawówkę w Polsce wsparli jednak swym autorytetem "solidarnościowy" kurator, a także nowe władze wojewódzkie i miejskie, w których zasiadali dawni znajomi Gizy z opozycji.
Inni robili kariery polityczne - Jurek rozbudowywał szkołę, pisał kolejne książki, wydawał -już bez cenzuralnych ograniczeń - tomiki wierszy. Podstawówka rozrasta się z roku na rok, zdobywając wiele laurów w olimpiadach przedmiotowych i w sporcie. Obok niej funkcjonuje już Gimnazjum Społeczne im. Zbigniewa Herberta.
Jeżeli gdziekolwiek w Krakowie odbywają się jakieś uroczystości patriotyczne, można być pewnym, że ujrzy się na nich charakterystyczne mundurki "dzieci od dyrektora Gizy". Potrafi on przy tym zachować właściwe proporcje wychowawcze i nie przemęczać uczniów niepodległościową celebrą. Umie natchnąć swym entuzjazmem i dzieci, i nauczycieli, i jeszcze pozyskać sobie sympatię rodziców, porywając wszystkich do ambitnych zadań.
A kiedy codzienne obowiązki są już wypełnione (mieści się w nich jeszcze m.in. działalność w Towarzystwach im. J.Piłsudskiego i Ratowania Kaplicy Loretańskiej), żona i córka smacznie śpią, a tylko kot leniwie spaceruje po mieszkaniu, Jerzy Giza zasiada przy biurku i pisze kolejne strofy swych wierszy...

Jerzy Bukowski


SUPER EXPRESS - 9-11 listopada 2002 r.

Pamiętają o Marszałku

W niewielkim gabinecie Jerzego Gizy, dyrektora Społecznej Szkoły Podstawowej nr 1 im. Józefa Piłsudskiego w Krakowie, słychać dzieci śpiewające chórem "Pieśń Strzelców". Ze ściany gabinetu patrzą na nas oczy marszałka Piłsudskiego. Figurka "Dziadka" stoi też na biurku dyrektora, który sam jest posiadaczem piłsudczykowskich wąsów.
- Wąsy nie są na cześć marszałka - żartuje dyrektor.
- Nie ukrywam jednak, że jestem jego wielkim miłośnikiem - dodaje.
W głośnikach słychać kolejną pieśń.
- Kiedy mam chandrę, wtedy puszczam ten kompakt i od razu mam lepszy humor - mówi Jerzy Giza.
- Te dzieciaki naprawdę pięknie śpiewają patriotyczne pieśni...
Święto bez nudy.
Marszałek, niepodległość i historia kraju to w tej szkole nie są puste frazesy.
- Chcemy wpoić w dzieci szacunek do państwa i historii - deklarują nauczyciele.
- Robimy jednak wszystko, by zajęcia nie tchnęły nudą i pompą - zaznaczają.
Na korytarzu szkoły tuż przed tablicami patronów stoi trójka ośmiolatków.
- Józef Piłsudski to taki nasz dziadek - mówi zaczerwieniona Weronika z II klasy.
-11 listopada 1918 roku odzyskaliśmy niepodległość - mówi.
Na pytanie, czy wyobraża sobie utratę wolności, odpowiada Michał, kolega Weroniki z klasy.
- Oczywiście, że tak - mówi rezolutnie.
- Przecież ponad 100 lat nie mieliśmy jej w ogóle - dodaje, karcąco patrząc na naszego reportera, zdziwiony oczywistością pytania.
- Może on o tym nie wie? - staje w obronie naszego reportera 8-letnia Małgosia.
Trójce 8-latków trudno zdefiniować niepodległość i wolność. Zdania są podzielone, ale zasada, że wolność to możliwość "robienia czegoś po swojemu i bez rozkazów" godzi dzieciaki. Piętro wyżej odbywają się ostatnie próby chóru.
- Nie mamy tremy - mówią zgodnie uczniowie, którzy będą śpiewać pieśni patriotyczne podczas obchodów święta narodowego. - Dla nas to ważny dzień, ponieważ będziemy mogli wystąpić przed dużym audytorium - dodają. - Te historyczne piosenki nie są przecież smutne. A święto musi być radosne - zaznaczają.
Szkoła z tradycją
Szkoła przez ostatnie tygodnie gorączkowo przygotowywała się do Święta Niepodległości. Przydzielono jej nie lada zadanie.
- Będą występy chóru na kilku uroczystościach, a nasze dzieciaki złożą w odnowionym kopcu Kościuszki ziemię z 11 pól bitewnych, gdzie walczyli Polacy. - nie kryje dumy Jerzy Giza. - To bardzo ważne, by dzieci już od najmłodszych lat uczestniczyły w narodowych świętach i obchodach ważnych rocznic - dodaje.
Szkoła powstała pod koniec lat 80. jako pierwsza społeczna szkoła podstawowa w Krakowie. W jej powstaniu pomógł m.in. ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Sam Jerzy Giza jest krewnym sądeckiego piłsudczyka gen. Józefa Gizy. Patronem gimnazjum działającego obok podstawówki jest Zbigniew Herbert.
- Obaj nasi patroni to symbole czynu i idei - mówi Jerzy Giza. - Piłsudski pokazał nam, jak bić się o wolność ojczyzny, a Zbigniew Herbert, jak pielęgnować o niej pamięć przez lata niewoli. Jeśli nauczymy tego uczniów, to wyrosną z nich przyzwoici ludzie i dobrzy obywatele - kończy. Na razie dzieci kojarzą Święto Niepodległości nie tylko z występami i pracami plastycznymi, ale także ze zwolnieniem z zajęć.
- "Dziadek" Piłsudski co roku załatwia nam wolne - żartują rozochocone lekcyjną przerwą dzieciaki. (Wojciech Biedroń)


GAZETA KRAKOWSKA - 24 czerwca 2002 r.

Sztandar gimnazjum odznaczony
Za szczególne zasługi

Uczniowie Gimnazjum nr 1 im. Zbigniewa Herberta mieli podwójny powód do radości. Po pierwsze zakończyli uroczyście rok szkolny. Po drugie sztandar ich szkoły został odznaczony Złotym Medalem Pamięci Narodowej.
- Uczniowie z gimnazjum i podstawówki, mieszczących się przy ul. Fortecznej, są zawsze obecni na spotkaniach związanych z uroczystościami patriotycznymi. Wspólnie z samorządowcami celebrujemy chociażby święto 3 maja, czy 11 listopada. Spotykamy się z kombatantami z Armii Krajowej - zasługi szkoły wylicza jej dyrektor, Jerzy Giza. Medal został szkole przyznany przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie.
- Za szczególne zasługi położone dla ochrony miejsc pamięci narodowej, kultywowanie tradycji patriotycznych i upowszechnianie wartości patriotycznych w wychowaniu i edukacji, a także tworzeniu nowych miejsc pamięci narodowej - dyr, Jerzy Giza wyliczał w trakcie uroczystości wymagania, które trzeba spełnić, aby móc zostać odznaczonym.
- Dostaliśmy ten medal za upowszechnianie wartości patriotycznych w wychowaniu i edukacji. Fundamentem wychowawczym w szkole są sprawy patriotyczne i obywatelskie - stwierdził dyr. Jerzy Giza.
Na spotkanie przybył także Konsul Generalny Republiki Węgierskiej, prof. dr Istvan Kovacs który także odznaczony został Złotym Medalem Pamięci Narodowej. Oprócz niego srebrnymi medalami odznaczeni zostali: Piotr Boroń, przewodniczący Komisji Kultury Rady Miasta Krakowa, redaktor Krystian Brodacki oraz dyrektor Maciej Wojciechowski. (MF)


GAZETA KRAKOWSKA - 22-23 czerwca 2002 r.

Uczeń ma się dobrze uczyć, być prawdomówny i honorowy, czcić ważne dla Polaków święta
Szkoła patriotów
Rozmowa z Jerzym Gizą, dyrektorem Społecznej Szkoły Podstawowej nr 1 im. Józefa Piłsudskiego i Społecznego Gimazjum nr 1 im. Zbigniewa Herberta, który otrzymał medal Kraków 2000

3 maja i 11 listopada uczniowie pana szkoły uroczyście ubrani ze sztandarem szkoły maszerują na Wawel na mszę św. Dlaczego?
- To rzecz najzupełniej oczywista, że młodzież Społecznej Szkoły Podstawowej nr 1 im. Józefa Piłsudskiego i Społecznego Gimnazjum nr 1 im. Zbigniewa Herberta czci święto państwowe i narodowe.
- Inni uczniowie mają w tym czasie wolne.
- Należałoby zadać sobie pytanie: wolne od czego? Bo jeżeli myślimy o tym samym kraju, Polsce, to 3 maja i 11 listopada są co prawda dniami wolnym: od pracy i nauki, ale to także wielkie święta narodowe i państwowe. Jeżeli po pół wieku znów w normalny sposób można czcić te święta, to tylko'się dziwię i jest mi smutno, że w innych szkołach się tego nie robi.
- Piłsudski według Pana to kto?
- To jeden z największych Polaków XX w., twórca niepodległości Polski, wódz i obywatel, prawy człowiek. Postać jak z wielkiego romantycznego dramatu. W jednej osobie skupiły się wielkie cechy, szkoda, że na tak krótko. Dlatego szkoła nosi jego imię.
- jak Panu przyszedł do głowy pomysł założenia tej szkoły?
- Szkołę wymyśliła Anna Jeziorna, ja tylko zrealizowałem jej pomysł. Pierwszy raz rozmawialiśmy o tym w 1988 r. Ona też wzięła na siebie wszystkie działania związane z uzyskaniem administracyjnego pozwolenia. Byłem wtedy w Londynie zarabiając na utrzymanie rodziny, bo zostałem wyrzucony z pracy w szkole za "nieprzestrzeganie jej socjalistycznego charakteru".
- Co to znaczy?
- Nie wiem. Trzeba spytać ówczesnych szefów oświaty w Krakowie. Dla mnie ten fakt jest jak order najwyższej klasy.
- Od początku wiedział Pan, że będzie nosiła imię Józefa Pifsudskiego?
- Od samego początku. Od początku wiedziałem też, że patronem gimnazjum będzie Zbigniew Herbert. Chociaż wolałbym, żeby dłużej żył.
- W szkole dużo się mówi o Piłsudskim?
- Proces wychowawczy skupiony jest wokół patronów, wielkich wydarzeń i postaci z historii Polski. Cały proces wychowawczy i sztafaż patriotyczny opiera się o założenia szkolnictwa polskiego przed 1939 r., kiedy organizowano edukacje po latach zaborów. Z tej tradycji korzystamy najpełniej, jak potrafimy.
- Młody patriota to kto?
- To ktoś, kto miłuje swoją ojczyznę i zawsze potrafi to zaakcentować. To ktoś taki, kto wie dużo o swoim kraju i wciąż chce wiedzieć więcej. To tylko wiedza, ale na takiej wiedzy buduje się najpiękniejsze rzeczy, jakie w młodym człowieku można zbudować - miłość do ojczyzny.
- Dla dzieci jest to atrakcyjne?
- Nie ograniczamy się tylko do celebrowania świąt państwowych. 11 listopada jest jednocześnie świętem szkoły. Organizujemy je, a właściwie dzieci same organizują w wigilię święta. 11 listopada idziemy na Wawel i plac Matejki, ale 10 listopada zorganizowany jest tak, jak chcą uczniowie. Święto gimnazjum z kolei wypada w rocznicę urodzin Herberta. Uczniowie urządzają zaduszki jazzowe.
- Dlaczego rodzice posyłają dzieci do Pana szkoły?
- Może dlatego, że dajemy gwarancję poziomu nauczania. Na gimnazjalnym egzaminie średnia w naszej szkole wyniosła 88 punktów, średnia dla Krakowa 63 punkty. Po drugie wychowujemy. Coraz więcej szkół dobrze edukuje, chcemy dać jeszcze coś dodatkowego. Dobre wychowanie elementarne i patriotyczno-obywatelskie. Po trzecie zapewniamy dziecku opiekę od godzin rannych do późnopopołudniowych. Dużo u nas sportu i przedmiotów artystycznych. Staramy się wyważyć rzeczy potrzebne młodemu człowiekowi we współczesnym świecie. Wychowanie patriotyczne wydaje się niektórym anachronizmem i głupotą, ale rodzice wciąż przyprowadzają tu swoje dzieci. Są i tacy rodzice, którzy podchodzą do tego na początku z dystansem traktując nawet jako zaścianek. Po roku czy dwóch, sami nasiąkają tą atmosferą.
- Do powstania szkoły w sensie materialnym przyczynił się też obywatel obcego państwa.
- W 1989 r. Polska cieszyła się na świecie ogromną sympatią. Hubert le Hardy de Beaulieu zajmował się działalnością charytatywną na catym świecie i on postanowi} w 1989 r. zrobić coś ważnego dla Polski. Tak się złożyło, że pani Anna Koszarska, która na samym początku uczyła u nas rysunku, konserwowała należący do niego zamek. To ona powiedziała mu o tworzonej przez nas szkole, a w tym czasie była to chyba pierwsza tego typu placówka nie tylko w Polsce, ale i w całym bloku wschodnim. Hrabia de Beaulieu zasilił powstającą szkołę sumą, która wtedy była znacząca. Jest to ojciec naszego dobrego początku.
- Dla większości z nas patriotyzm to martyrologia. Jak być patriotą w XXI w., kiedy nie trzeba umierać za ojczyznę?
- Na szczęście patriotyzm nie zawsze kończy się martyrologią, bo wtedy nie byłoby już Polaków. W czasie pokoju każdy ma swoje obowiązki, które powinien wykonywać najlepiej jak potrafi. Powinien być dobrym obywatelem w stosunku do państwa, współobywateli i tego, co ma robić w życiu. Uczeń ma się dobrze uczyć, być prawdomówny i honorowy, czcić ważne dla Polaków święta.
- Co to znaczy być honorowym?
- Mówić, myśleć i robić: tak-tak, nie-nie - jak pisał Norwid. Bez światłocienia.
- Jak być patriotą w życiu dorosłym?
- W Konstytucji kwietniowej było zapisane, że każdy obywatel ma obowiązek wzmóc siłę i powagę państwa i za to odpowiada przed potomnością honorem i imieniem. To jeden z najpiękniejszych aktów urzędowych jakie znam.
- Dlaczego Herbert, a nie Żeromski?
- Herbert jest nam współczesny, dlatego bliższy. Szkół im. Źeromskiego jest bardzo dużo. Poeta borykał się z tymi samymi problemami, co my. Jego twórczości towarzyszyła piękna postawa życiowa. Dla mnie to honorowy noblista. Mistrz, bez którego byłbym śmiesznym chłopcem, który szuka, który nie wie.
- Co ważnego napisał Herbert?
- "Bądź wiemy idź".
- Pana uczniowie będą porządnymi obywatelami?
- Byłbym zdziwiony, gdyby był wśród nich na przykład przyszły Andrzej Lepper czy Wojciech Jaruzelski.
- Czy współcześni politycy mogą być wzorem dla pana uczniów?
- [długie milczenie] Ciekawe, co powiedzieliby uczniowie, bo to, co myślę ja może być jedną wielką pomyłką. Mogliby być, gdyby zechcieli.
- Na korytarzu szkoły wiszą prace plastyczne dotyczące Unii Europejskiej. Unia nie jest wrogiem ideowym pana szkoły?
- Nie. Staramy się racjonalnie wyważyć wszystkie akcenty.
- Czego uczycie o Unii?
- Że Unia może się okazać dobrą rzeczą dla Polski. Nie mówimy, że "na pewno". Mówimy uczniom, że nie wchodzimy do Europy, ale zawsze w niej byliśmy. Staramy się pokazać wszystkie plusy i minusy. Mówimy też, że Unia nie zastąpi nam naszej ojczyzny, ani naszej tożsamości, naszej kultury i tożsamości. Że w życiu prywatnym, społecznym i politycznym zawsze trzeba pamiętać o godności, o której już Rzymianie mówili, że jest tarczą ludzi wolnych. Jeżeli pamiętać będziemy o pewnych wartościach i będziemy je stosować w życiu, to nie będzie kłopotu ani z Unią w Polsce ani z Polską w Unii.

Rozmawiał: Maciej KWAŚNIEWSKI


TYGODNIK SOLIDARNOŚĆ - 5 października 2001 r.

Pokój jej duszy

W odległej od centrum Krakowa dzielnicy Kobierzyn znajduje się niewielki cmentarz o zdumiewającej nazwie: "Maki Czerwone". Przypadek zrządził, iż dyrektor niepublicznej szkoły podstawowej nr 1 im. Józefa Piłsudskiego Jerzy Giza odkrył na owym cmentarzu rozsypującą się mogiłę Marii Juchniewiczowej z Piłsudskich...
Niewiele wiemy o losach Marii Juchniewicz. Czy można jednak pozwolić, by mogiła siostry Pierwszego Marszałka Polski pozostawała w takim opuszczeniu, zupełnie zapomniana?..
Dla Gizy było to pytanie, na które jest tylko jedna odpowiedź. Szkoła wygospodarowała odpowiednie środki, teren uporządkowano i zamówiono kamienny nagrobek z napisem:
ŚP.
Z PIŁSUDSKICH
MARIA
JUCHNIEWICZOWA
ZM. 5 LIPCA 1921
POKÓJ JEJ DUSZY
17 września br. odbyło się powtórne poświęcenie grobu, którego dokonał (w rycie łacińskim) ojciec kapucyn Józef Mońko.
Wśród wielu osób, które przybyły na tę uroczystość, był prezydent Ryszard Kaczorowski wraz z małżonką Karoliną i konsul generalny Republiki Węgier Istvan Kovacs, jak również wnuk Zofii Piłsudskiej-Kadenacowej Tadeusz Kadenacy z rodziną. Pięknie przemówił Jerzy Giza, a dzieci z jego szkoły śpiewały piosenki legionowe. (kb)


DZIENNIK POLSKI - 28 sierpnia 2001 r

Szkoła odnowiła nagrobek
Siostra Marszałka

- Pierwszy raz usłyszałem o tym, że na cmentarzu spoczywa siostra marszałka Piłsudskiego, w latach 80 od żyjących wówczas w Krakowie legionistów. Wtedy nagrobek miał już ledwo czytelny napis, tablica była zarośnięta trawą - mówi Jerzy Giza, dyrektor Społecznej Szkoły Podstawowej nr 1 im. Józefa Piłsudskiego. W ubiegłym roku szkoła postanowiła odnowić i zaopiekować się grobem Marii z Piłsudskich Juchniewiczowej, która pochowana została na cmentarzu przy ul. Czerwone Maki. Niewiele wiadomo o siostrze Marszałka. Urodziła się w 1873 roku, wyszła za mąż za Cezarego Juchniewicza. Miała czworo dzieci, ale wszystkie zmarły bezpotomnie. Maria Juchniewiczowa leczyła się w klinice w Kobierzynie i dlatego po śmierci w roku 1921 pochowana została na cmentarzu przyszpitalnym. - W jej osobie chcemy złożyć hołd pamięci Marszałka i całej jego rodziny zasłużonej dla Polski - mówi Jerzy Giza. Grób postanowiono odnowić w 80 rocznicę śmierci siostry Józefa Piłsudskiego. Po uzyskaniu zgody Zarządu Cmentarzy Komunalnych rozpoczęto prace konserwatorskie. Odnowiono piaskowcową płytę, poprawiono napis i uporządkowano otoczenie. Planuje się też umieścić na cokole metalową tabliczkę, która upamiętniać będzie fakt, że renowacji nagrobka dokonano dzięki środkom zebranym przez szkołę. Grób zostanie uroczyście poświęcony 17 września. Swoją obecność na uroczystości zapowiedział już ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski oraz Tadeusz Kadenacy, syn siostry Józefa Piłsudskiego, Zofii. Społeczna Szkoła Podstawowa nr 1 im. J. Piłsudskiego kilka lat temu otzrymała złoty medal opiekuna miejsc pamięci narodowej. Placówka kładzie nacisk na wychowanie patriotyczne dzieci, angażuje się w upamiętnianie miejsc związanych z walkami o niepodległość Polski od konfederacji barskiej do II wojny światowej. (WT)


DZIENNIK POLSKI - 23 października 2000 r.

Tablica ku czczi Zbigniewa Herberta
Poecie niezłomnemu

Wczoraj w budynku Społecznego Gimnazjum nr 1, przy ul. Fortecznej 54, odsłonięto i poświęcono tablicę ku czci Zbigniewa Herberta. - Pokazał on nam świat prawdziwej prawdy, daleki od koniunkturalnych wartości. Uczył, jak godnie iść przez życie - mówił Jerzy Giza, dyrektor Społecznego Gimnazjum nr 1.
- Zbigniew nie zapowiadał się na poetę. Przez całe dzieciństwo i lata nauki w szkole był wesołym, zwyczajnym chłopcem. Pisać zaczął późno - opowiadała Halina Herbert-Żebrowska, siostra poety. - Tego typu uroczystości mają dla mnie wymiar metafizyczny. Uświadamiam sobie, że mój brat cały czas żyje wśród nas - dodała. Równocześnie przypomniała, że w Polsce do tej pory pięciu szkołom nadano imię Zbigniewa Herberta: w Lublinie, Gdańsku, Brzegu oraz dwóm w Warszawie. Przed odsłonięciem tablicy młodzież, grono pedagogiczne i zaproszeni goście, w tym przyjaciele poety: Tadeusz Chrzanowski, Leszek Elektorowicz oraz Marek Skwarnicki, wzięli udział w odprawionej w królewskiej katedrze na Wawelu mszy św. za spokój duszy "poety niezłomnego". Podczas mszy dokonano aktu poświęcenia sztandaru szkoły.
Do Społecznego Gimnazjum nr 1 uczęszcza 72 dzieci. W gimnazjum oraz w mieszczącej się w tym samym miejscu Społecznej Szkole Podstawowej nr 1 im.Józefa Piłsudskiego, uczy 28 nauczycieli. (KRM)


DZIENNIK POLSKI - 2 października 2000 r.

Przekupki w Barbakanie

Pod wieżami Ratusza i kościoła Mariackiego, przy arkadach Sukiennic, wyczarowany został świat żaków, przekupek, kuglarzy. oszustów, rajców i żebraków. Piękny i dowcipny tekst oraz żywiołowe wykonanie - na brawa zasłużyły szczególnie przekupki krakowskie - sprawiły, że spektakl "Żaki-nada", przygotowany przez uczniów Społecznej Szkoły Podstawowej nr l im. Józefa Piłsudskiego, świetnie bawił publiczność, zgromadzoną licznie w Barbakanie. Bo, czy coś się zmieniło od czasów, kiedy Kraków był miastem stołecznym? Te same przekupki i ich zwykłe rozmowy - nie pozbawione określeń: sekutnico, koczkodanie, paskudnico. Krakowscy żacy wyśmiewający się z prowincjuszy i przybysze z Wólki, dziwujący się hejnałowi. Prawdą okazały się słowa skierowane do publiczności: - Kto choć raz w życiu nie obaczył błazna, w zwierciadło patrząc, spokoju nie zazna. Widowisko było wypełnione piosenkami, żartami, aktorzy wystąpili w pięknych, kolorowych strojach, a prawdziwość tego, co działo się na scenie, podkreślało miejsce wybrane na premierę widowiska. Spektakl wyreżyserował Andrzej Salawa. (WT)


NASZ DZIENNIK - 29 października 1999 r.

Śp. hr Hubert le Hardy de BeauHeu był dobrodziejem Społecznej Szkoły Podstawowej nr 1 im. Józefa Piłsudskiego w Krakowie. Dzięki Jego funduszom szkoła przeniosła się z ciasnych pomieszczeń przy ul. Borsuczej do nowej siedziby na os. Kliny. W budynku szkoły odsłonięte tablicę poświęconą pamięci przyjaciela - Belga. Obecna była rodzina młodom zmarłego hrabiego : matka hr Philippe le Hardy de Beaulieu (na zdjęciu) oraz jego dwie siostry. Przybył ambasador Królestwa Belgii Raphael van Hallemont. Tablicę poświęcił metropolita krakowski. Honory gospodarza uroczystości pełnił dyrektor placówki Jerzy Giza.


ŹRÓDŁO nr 43/99

W Katedrze Wawelskiej, w 10 rocznicę powstania Społecznej Szkoły Podstawowej nr l im. Józefa Piłsudskiego odprawiono uroczystą Mszę św. Jest to pierwsza, niepubliczna szkoła podstawowa powstała w Polsce. Przed laty otwarcia i poświęcenia jej budynków dokonał ks. kardynał Franciszek Macharski. l czerwca, rozpoczynając jubileusz X-lecia, delegacja szkoły wraz z pocztem sztandarowym wzięła udział w uroczystej Mszy św. na Jasnej Górze, gdzie dokonano aktu zawierzenia szkoły Matce Boskiej Częstochowskiej. Uczestniczyły w nim klasy VII i VIII wraz z dyrekcją i pedagogami: dyr. Jerzym Gizą, Lucjanem Michalikiem, Teresą Pietruską-Mrożek oraz szkolnym katechetą ks. Adamem Podbiera i gwardianem krakowskiego klasztoru ojców kapucynów, ojcem Józefem Mońko. W Sali Rycerskiej odczytano akt zawierzenia i przekazano go wraz z ryngrafem o. Eustachemu Rakoczemu do jasnogórskiego skarbca.


DZIENNIK POLSKI - 28 października 1999 r.


Tablica pamiątkowa
Ku czci hrabiego - dobroczyńcy

W Społecznej Szkole Podstawowej nr l im. Józefa Piłsudskiego odbyła się wczoraj uroczystość odsłonięcia i poświęcenia tablicy ku czci hrabiego Huberta le Hardy de Beaulieu, dobroczyńcy szkoły. W uroczystości tej wzięli udział m.in. ambasador Królestwa Belgii oraz rodzice nie żyjącego już hrabiego. To oni właśnie odsłonili tablicę z czerwonego granitu, z brązowym popiersiem syna. Kontakty szkoły z Belgami zostały nawiązane dzięki prywatnym znajomościom 10 lat temu. Hrabia Hubert le Hardy de Beaulieu przekazał wtedy pieniądze, które w sporej części sfinansowały remont szkoły, mieszczącej się wtedy jeszcze w baraku. Od tego czasu obiekt został znacznie rozbudowany, w tym o salę gimnastyczną. Odsłoniętą wczoraj tablicę ufundowała szkoła.


WIEŚCI - 21 października 1999 r.

Szkoła jakich mało

10 lat temu zaczynaliśmy uczyć się życia w normalnych warunkach. Jedni potrafili wykorzystać je dla zrobienia rewelacyjnych interesów /często na granicy prawa lub nawet poza nim drudzy zachłystywali się wolnością i włączali w jawną już działalność społeczną i polityczną, jeszcze inni wybierali to, co w dłuższej perspektywie czasowej jest najważniejsze dla każdego państwa: żmudną pracę u podstaw, m. in. w sferze wychowania młodych pokoleń, l właśnie o grupie takich ludzi chcę napisać, ponieważ właśnie minęło 10 lat od powstania w Krakowie pierwszej niepublicznej świeckiej szkoły podstawowej w Polsce. Założyli ją działacze Społecznego Towarzystwa Oświatowego, dyrekcję objął wyrzucony z państwowego szkolnictwa za "nieprawomyślne poglądy" znany piłsudczyk, poeta, z zawodu nauczyciel historii - Jerzy Giza. Kiedy wielu pragnących dorobić się jak najszybciej Polaków zakładało kantory, spółki i małe firmy, kombinując, jak oszukać własne państwo na podatkach, znaleźli się na szczęście prawdziwi społecznicy, gotowi przełamać - a nie było to wcale łatwe w połowie 1989 r. - państwowy monopol w dziedzinie oświaty. Sporo kantorów już nie ma, szereg rzutkich przedsiębiorców ogląda świat zza więziennych krat, niemało zasłużonych ludzi dawnej "Solidarności" pełną ręką czerpie polityczne i finansowe zyski ze swego kombatanctwa, a Społeczna Szkoła Podstawowa nr l im. Józefa Piłsudskiego w Krakowie trwa, pozostaje w dalszym ciągu wzorem dla innych niepublicznych podstawówek, gimnazjów i liceów, licznie powstających w ostatnich latach. Co tkwi u źródeł jej sukcesu ? Czy głoszenie popularnych i modnych wśród młodzieży, a także wyznających zasady "politycznej poprawności" jej rodziców haseł typu: "róbta co chceta" lub "przede wszystkim totalny luz"? Czy nauczyciele schlebiający niskim gustom i koncentrujący się na zaspokajaniu niewyszukanych potrzeb dzieci? Czy też w zamian za spore czesne można być pewnym przepchnięcia swej pociechy z klasy do klasy? Tak mogą sądzić osoby nieżyczliwe Szkole dyrektora Gizy bądź uważające Polskę za kraj, w którym nie da się już wychować młodzieży tradycyjnymi metodami, krzewiąc wartości patriotyczne i religijne, budując autentyczną wspólnotę z rodzicami uczniów, skupiając wokół siebie grono zacnych przyjaciół. Są wśród nich m.in. ostatni prezydent RP na Uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, metropolita krakowski ks. kardynał Franciszek Macharski, kurator oświaty Jerzy Lackowski. kolejne władze państwowe i samorządowe w Krakowie, obecni od samego początku ojcowie Kapucyni, tworzący zdrowy klimat wokół Szkoły, działacze małopolskich organizacji kombatanckich i niepodległościowych. Mając takich sojuszników można stawić sobie niezwykle ambitne cele i realizować je spokojnie według z góry ustalonego planu. Nie trzeba obawiać się ani krytyków, ani jeszcze gorszych od nich zwolenników nader nowoczesnych sposobów nauczania i wychowania. Jedni i drudzy rozplenili się ostatnio nad Wisłą, rzucając kłody pod nogi tym, którzy postanowili wziąć sobie jako dewizę działania słowa Komendanta: "Gdy w życiu mądra spotka Cię przestroga: głową muru nie przebijesz - nie wierz temu". Grono pedagogiczne Społecznej Szkoły Podstawowej nr l im. Józefa Piłsudskiego w Krakowie dzielnie realizuje przesłanie swego patrona. Mogą się o tym przekonać nie tylko jej uczniowie i ich rodzice, ale także wszyscy ci mieszkańcy powawelskiego grodu, którzy uczestniczą w patriotycznych uroczystościach. Dzieci w charakterystycznych czerwonych mundurkach pojawiają się ze sztandarem Szkoły na Wawelu, przy Grobie Nieznanego Żołniera, w kościele ojców Kapucynów i wszędzie tam, gdzie czci się pamięć narodową. Bynajmniej nie traktują swej obecności w tych miejscach jako straty czasu, nie wstydzą się przed rówieśnikami z innych szkół. Jest to dla nich normalne, chociaż - wstyd przyznać - 10 lat po odzyskaniu niepodległości takie zachowaniu wielu rodakom wydają się śmiesznym reliktem preszłości. Właśnie dlatego, że szkolny chór z zapałem śpiewa patriotyczne pieśni, że praca z patronem Szkoły nie jest nudnym obowiązkiem, że dzieci chętnie biorą udział w zajęciach pozalekcyjnych /osiągając znakomite wyniki w szkolnych zawodach sportowych, zwłaszcza w pływaniu/, że absolwenci są prymusami w najlepszych liceach w kraju, Jerzy Giza może mieć powody do pełnej satysfakcji. Spełniło się jego marzenie, wypowiedziane głośno i prosto w twarz komunistycznemu aparatczykowi, usuwającemu go z pracy w latach 80: "a ja i tak będę miał własną szkołę"! I ma ją ku radości przyjaciół, nauczycieli uczniów, rodziców. A od tego roku szkolnego we wzniesionym dzięki ofiarności całej wspólnoty w ciągu 10 lat w budynku przy ul. Fortecznej 54 zaczęło też po sąsiedzku działać Społeczne Gimnazjum nr l im Zbigniewa Herberta. Będą się w nim uczyć głównie absolwenci Szkoły im. J.Piłsudskiego, co da im gwarancję przedłużenia pięknie i szlachetnie przeżywanej młodości. Da się bowiem - wbrew utyskiwaniom malkontentów - połączyć naturalną radość wieku dziecięcych zabaw i pierwszych lat dojrzewania z wysokimi wartościami, które nazbyt szybko i chętnie wielu obywateli III Rzeczypospolitej chciałoby odesłać do lamusa historii. (JERZY BUKOWSKI)


GOŚĆ NIEDZIELNY - 10 października 1999 r.

Szkoła inna niż wszystkie

Społeczna Szkolą Podstawowa nr l im. Józefa Piłsudskiego w Krakowie obchodziła niedawno jubileusz 10-lecia działalności. Była pierwszą po wojnie świecką szkolą niepubliczną, na której działalność zezwoliły władze państwowe. "Gdy wielu otwierało kantory, paru otwierało szkoły. Wielu kantorów już nie ma, skończyły, marnie. Szkoły są. Na kartach historii kantory być może zostaną wspomniane, a Społeczna Szkoła. Podstawowa nr l im. Józefa Piłsudskiego wymieniona z "imienia i nazwiska" napisał w wydanej z okazji jubileuszu księdze pamiątkowej "Kadry szkolnego życia" prof. Aleksander Nalaskowski, znany pedagog z uniwersytetu w Toruniu. Na pomysł założenia szkoły zrywającej z wymuszoną przez władze komunistyczne sztampą pedagogiczną wpadła w latach 80. Anna Jeziorna, uczestniczka duszpasterstwa akademickiego przy krakowskim klasztorze dominikanów. Z podobnymi pomysłami nosił się również Jerzy Giza, historyk, poeta, pedagog i działacz niepodległościowy, wyrzucony w 1988 r. ze Szkoły Podstawowej nr 13 za "działalność sprzeczną z socjalistycznym charakterem szkoły". Postanowili połączyć swe siły. Komunistyczne ministerstwo oświaty długo sprzeciwiało się próbie przełamania szkolnego monopolu państwa. Po kilku rozprawach sądowych dopiero w czerwcu 1989 roku zezwolono na rozpoczęcie działalności. Dyrektorem szkoły został Jerzy Giza. Początkowo nauczyciele i dwanaścioro pierwszych uczniów gnieździli się w użyczonym życzliwie klubie osiedlowym "Borsuczek". Potem przeniesiono się na ul. Forteczną na obrzeżach Krakowa, gdzie szkoła mieści się do dziś. Uczestnicy uroczystości jubileuszowych ze zdumieniem oglądali obecny, piękny i funkcjonalny budynek szkolny pamiętając, że stał tu niegdyś obskurny barak. Rozbudowa i wyposażenie szkoły byty możliwe nie tylko dzięki wysiłkowi rodziców i nauczycieli, lecz również dzięki ofiarności dobrodziejów szkoły, m.in. belgijskiego arystokraty Huberta le Hardy de Beaulieu i Prezydenta RP na Uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego. Wbrew powszechnym sądom o niedouczeniu i demoralizacji polskich nauczycieli. Przykład szkoły im. Piłsudskiego pokazuje, że przy stworzeniu odpowiednich warunków większość z nich rozwija pedagogiczne skrzydła. Założyciele szkoły postawili przed sobą zadanie nie tylko sprawnego i skutecznego przekazania uczniom wiedzy, lecz także wychowania ich w duchu religijnym i patriotycznym. "Ta Szkoła jest tą cząstką polskiej przestrzeni, na której najwcześniej urzeczywistniło się to, czego pragnęliśmy dla całej Polski, mianowicie, żeby przestrzeń wolności, ciężko zapłaconej, została przyjęta w ludzkie władanie jako dar do zagospodarowania tak jak trzeba. Znaleźliście prawdy najprostsze i obroniliście się przed podejrzliwością, że sloganami mogą być prawda, wolność, prawo do wychowywania swoich dzieci, prawo do wykonywania swojego posłannictwa nauczycielskiego w zgodzie ze swoim najgłębszym przekonaniem, prawo człowieka do Chrystusa i prawo Chrystusa do człowieka. Te najprostsze prawdy stały się fundamentem, na którym budowaliście" napisał ks. kardynał Franciszek Macharski w słowie skierowanym do nauczycieli i uczniów szkoły. Uczniowie uczestniczą regularnie w uroczystościach patriotycznych i religijnych, m.in. w zaprzyjaźnionym krakowskim klasztorze ojców Kapucynów. Można ich wtedy łatwo wyłowić okiem w tłumie, gdyż ubrani są w jednolite mundurki i wysoko trzymają sztandar szkolny. W czerwcu br. delegacja uczniów wraz z dyr. Jerzym Gizą i ks. Adamem Podbiera, katechetą szkolnym, udała się do Częstochowy, gdzie dokonano aktu zawierzenia szkoły Matce Bożej. Trzy dotychczasowe roczniki absolwentów szkoły radzą sobie doskonale w renomowanych szkołach średnich. Szkoła jest znana również z dokonań artystycznych. Nad teatralnym i muzycznym kształceniem dzieci trudzi się pani : Małgorzata Bajur. Zespoły szkolne nagrały m.in. kasetę z musicalem "W konwaliowej gospodzie". Na jubileusz szkoły wydano zaś płytę kompaktową i kasetę pt. "Raduje się serce..." z polskimi pieśniami historycznymi. Zgodnie ze starogreckim ideałem pedagogicznym nauczyciele hołdują również zasadzie: "W zdrowym ciele zdrowy duch" . Szkolna ekipa pływacka zdobywa pod kierunkicm wicedyrektora Lucjana Michalika liczne medale na zawodach. O skuteczności metod wychowawczych szkoły świadczy m.in. stały kontakt z nią absolwentów. Założono m.in. klub zrzeszający jej wychowanków. Szkoła ma również wielu bezinteresownych przyjaciół, m.in. małżeństwo znanych krakowskich plastyków: Ewę i Attilę Jamrozików. Podsumowaniem każdego roku działalności szkoły są estetycznie wydawane sprawozdania. Wiele szkół prywatnych powstałych po 1989 r. zeszło na manowce dydaktyczne i wychowawcze. Szkoła im. Piłsudskiego, szkoła inne niż wszystkie, była wówczas pierwszą i pierwszą pozostała.


DZIENNIK POLSKI - 23 września 1999 r.

Pierwsza w Polsce - Patriotycznie i sportowo

Wydaniem płyty CD "Raduje się serce" z pieśniami patriotycznymi w wykonaniu uczniów, Społeczna Szkoła Podstawowa nr l im. Józefa Piłsudskiego uczciła 10-lecie swojego istnienia. Była to pierwsza niepubliczna podstawówka w Polsce. Na początku miała swoją siedzibę w klubie osiedlowym "Borsuczek" na os. Cegielniana. Potem przeniosła się do wyremontowanego budynku przy ul. Fortecznej 54, gdzie funkcjonuje do tej pory. Na swoje potrzeby szkoła wybudowała pełnowymiarową salę gimnastyczną. W pierwszym roku działalności szkoły uczyło się w niej 12 dzieci. Obecnie we wszystkich klasach podstawówki, a także w Społecznym Gimnazjum nr l im. Zbigniewa Herberta, które powstało w tym roku - zapisanych jest 152 osób. Uczniowie mają obowiązkowe lekcje pływania - dwa razy w tygodniu na basenie "Korony". Kilka razy zajęli drugie miejsce na ogólnopolskich mistrzostwach szkół podstawowych. Zimą trenują narciarstwo. - Inni wyjeżdżają na "zielone szkoły", a my na "białe", czyli na obozy narciarskie na Słowację - mówi dyrektor szkoły Jerzy Giza. Szkolni narciarze również odnoszą sukcesy, minionej zimy zajęli pierwsze miejsce w małopolskich mistrzostwach. - Szkoła kładzie także duży nacisk na wychowanie obywatelskie i patriotyczne Mieliśmy olimpijczyków m.in. z niemieckiego, angielskiego i biologii. Nasi absolwenci uczą się w najlepszych krakowskich liceach - podkreśla Jerzy Giza. Uczniowie udzielają się także artystycznie w szkolnym chórze albo organizując przedstawienia. Dwa lata temu powstał musical "W konwaliowej gospodzie", oparty na tekstach polskich poetów. Spektakl wystawiany był także w krakowskich teatrach. Z okazji jubileuszu szkoły, w piątek odprawiona zostanie w katedrze na Wawelu msza św. w intencji uczniów i nauczycieli, a w sobotę odbędzie się piknik.

ul. Forteczna 54
30-437 Kraków
tel.(012) 262-20-94
fax.(012) 262-01-03